Post
autor: opal » pn maja 31, 2010 10:33 am
Witam.Wiesz jakie mam zdanie o odporności ptaków w hodowli Kwaka?Nie będę pisał bo znowu Kwak się obruszy.Nie można stawiac diagnozy w oparciu o jeden przypadek.Należy brac pod uwagę wszystkie objawy,które wcześniej i teraz występują w gołębniku.A był tam niezły bajzel.Sam pisałeś o nosicielstwie w jego stadzie.Jakie były objawy u Kwaka?Kilka ptaków "zapadło" na skrzydło.Miał zieloną biegunkę.Tyle wiemy na razie.Teraz kilka słów o "poprawianiu odporności" w stadzie Kwaka.Pierwszy wet 9 dni enrobioflox, pięc dni przerwy i znowu 9 dni enrobioflox.Wszedłem na stronę producenta i co się okazuje.Takie potworne dawki producent zaleca tylko i wyłącznie przy salmonelli stawowej(czyli wet typował w ciemno stawówkę).Leki zostały podane i to był pierwszy błąd.Lekarz nie kazał wcześniej odrobaczyc stada ani zlikwidowac rzęsistka.Wiele ptaków poszło do piachu.Inaczej byc nie mogło, to było do przewidzenia.Dopiero teraz Kwak likwiduje rzęsistka i robale.Są badanie jest jeszcze e.coli.No to następny lekarz łup 5 dni doxycyklina.Bez antybiogramu bez robienia posiewu,bez próby stwierdzenia ewentualnego nosicielstwa na salmonellę.I jeszcze raz każe odrobaczyc stado(?????).Te ptaki w krótkim okresie przez 23 dni przyjmowały antybiotyki.Uszkodzona ,wątroba ,nerki(żaden lekarz nie zalecił podania preparatów osłonowych czy po leczeniu preparatów regenerujących).Widziałeś odporne ptaki z rozwaloną wątrobą i nerkami?? Taka dawka antybiotyków wyjałowiła ptaki do zera.On tylko zalecił witaminki.A gdzie po leczeniu antybiotykami: prebiotyka(zakwaszanie) i gdzie probiotyka(uzupełnienie flory bakteryjnej wybitej przez antybiotyk)?Przecież te ptaki są wyjałowione a ich odpornośc bliska zeru.Teraz po miesiącu (ostatni post o "zapadniętym skrzydle" 13.04,pierwszy post o "łzawieniu" 23.05.) znowu coś się dzieje.Tym razem łzawienie.Piszesz znowu o odporności.Aby uprzedzic Twoją kontrę,że przeżyły te ,które miały wysoką odpornośc,podejdę do sprawy od strony dwóch łzawiących ptaków.Zachorowały bo nie były odporne.Z tym się chyba zgodzisz?Jeżeli patogeny pokonały układ odpornościowy tych ptaków to dlaczego inne nie zachorowały?Przecież warunki środowiskowe,pokarm,pogoda,okres lęgów itd itd miały takie same.Jest jeszcze coś więcej .Kwak pisze,że młodemu się poprawia(bez leków) a stara to tylko przyklejone piórko.Ornitoza to nie katarek,który sam przechodzi.To bardzo zarażliwa choroba.Zdrowy ptak(jego układ odpornościowy) sobie z nią poradzi.Gdy układ odpornościowy został pokonany to bez leczenia możliwe jest tylko pogorszenie się stanu ptaka(i w efekcie śmierc) a nie samoistna remisja choroby.Teraz kilka słów o zapobieganiu i stymulowaniu układu odpornościowego ptaków.Masz rację,że zarazki są wszechobecne.Masz rację,że nigdy z nimi nie wygram.Nie da rady prowadzic sterylnego gołębnika.My tylko możemy w gołębniku zachowac higienę, odpowiednią wilgotnośc i temperaturę.Działamy tak po to by pogorszyc lub uniemożliwic patogenom przeżycie w środowisku zewnętrznym.Poza organizmem ptaka.Np.rzęsistek do przeżycia poza organizmem potrzebuje wilgoci,salmonella też.W suchym środowisku ginie.To tylko przykład.Zachowaliśmy dobre warunki w gołębniku ,patogenów jest mało albo nie ma ich wcale.Zdrowy, silny gołąb (jego układ odpornościowy) poradzi sobie z nielicznymi zarazkami.Odwrotna jest sytuacja gdy zarazki mają dobre warunki bytowania i jest ich w gołębniku dużo a jednocześnie złe warunki środowiskowe(zły gołębnik,karma,nadmiar ptaków, wilgoc) osłabiają odpornośc ptaka.Wtedy patogenów jest mnóstwo a gołąb jest osłabiony.A mówią,że nawet "Bruce Lee dupa gdy przeciwników kupa".Dlatego w dalszym ciągu twierdzę,że to nie ornitoza.Nie twierdze też,że to na 100% salmonella.Piszę w postach,że tu konieczny jest dobry wet i szczegółowe badania.Pozdrawiam.