kanik
kanik
Kanik.Zastanawia mnie nowa nazwa kanika, dotychczas praskiego. Dotychczasowa nazwa całkiem trafna, uzasadniona tym, że rasa powstała w Pradze.No i teraz mamy problem. Ta sama rasa, a nazwa całkiem inna: kanik PRACHEŃSKI. No i skąd się to wzięło. Czyżby rasa nie powstała w Pradze? Według czeskiego wzorca powstała, ich nazwa to potwierdza, po czesku to kanik prahenski, czyli w dosłownym tłumaczeniu na język polski praski właśnie, jak do tej pory.Komu przeszkadzała właściwa w dosłownym tłumaczeniu nazwa i wymyślił kanika "pracheńskiego".Rozmawiałem ze znajomym polonistą i jego zdaniem jakiś kompletny dyletant bez podstawowego choćby przygotowania językowego stworzył lingwistycznego gniota niebywałych rozmiarów, wzorcowy przykład na to, jak nazw tłumaczyć się nie powinno.To, że ktoś nie mający o tym bladego pojęcia bierze się za tłumaczenie mogę zrozumieć, w końcu chcieć to móc, jak ktoś mądry kiedyś napisał, choćby z tego tłumaczenia potem podobne "kwiatki " miały powstać. Moje ogromne zdumienie budzi fakt, ze w PZHGRiDI bez zastrzeżeń taką pokraczną nazwę przyjęto i wpisano ją do oficjalnego nazewnictwa. Zgroza. Czyżby w całym Związku nie było nikogo, kto zwrócił by uwagę na kompletny bezsens tak przedstawionej nazwy.A może osoba , która swoją " radosną twórczością" stworzyła także co najmniej kilka innych podobnych gniotów w oficjalnym wykazie nazw jest taką szychą w strukturach związkowych, ze nikt nie ma śmiałości zwrócić jej uwagę na bezsens jej działań.Przecież wzorce gołębi rasowych czytają całe rzesze hodowców. No, przesadziłem. Powinni czytać, ale mało kogo stać na wywalenie dość sporej sumy na wykaz wzoców. W każdym razie na wystawach karty ocen oglądają. I co widzą: kanika PRACHEŃSKIEGO, białogłówkę GĄBIŃSKĄ( ???), wywrotka TIMISZOARSKIEGO(???),lotnego BURSKIEGO(???), i reńskiego KLAKIERA, ta ostatnia nazwa do głębi mnie poruszyła. Trzeba mieć niemało inwencji, by coś tak porażającego wymyślić.A może klakierami należało y nazwać tych związkowych oficjeli, którzy podobne bzdety bezapelacyjnie do wykazu wzorców dopuścili. W to, że w związkowej wierchuszce są same nieuki raczej wierzyć mi się nie chce.
Re: kanik





mbudniewicz.pl.tl
Re: kanik
Wracając do tematu. kanik jest tylko rażącym przykładem, ale inne są o wiele bardziej paradoksalne , wręcz niewytłumaczalne, no, może ja nie wszystko rozumiem. W obowiązującym wykazie wzorców podano, że w podgrupie 15- specjalność niemieckie rasy krótko- i średniodziobe znajduje się białoglówka GĄBIŃSKA.OK. Pierwsze pytanie? Czy na pewno jest to rasa niemiecka. Wydaje mi się ,że tak, jednak panowie Wegner i Gilarski mają na ten temat inne zdanie, podobnie jak wielu innych polskich hodowców.Hodowcy litewscy z kolei udowadniają, ze to ich rodzima rasa.Jakkolwiek by nie było, uważam, że rasa wyhodowana przez niemieckich hodowców w dawnych Prusach Wschodnich w mieście Gumbin, jeśli się nie mylę leżącym na terenie dzisiejszego Obwodu Kaliningradzkiego, a więc na terenach może nie rdzennie niemieckich , bo zajętych przez Zakon Krzyżacki w średniowieczu, ale na pewno nigdy nie należących do państwa polskiego, nie powinna mieć nazwy przekręconej z właściwej ( gumbińska ) na sztucznie spolonizowaną. Tu właśnie widzę wielki paradoks. Dlaczego rasa uważana przez POLSKI związek za rasę NIEMIECKĄ ma nazwę zmienioną na polsko brzmiącą (gąbińska). Przecież tutaj jedno przeczy drugiemu i nie ma w tym żadnej logiki. Czy ktoś z hodowców białogłówek mógłby mi to wytłumaczyć. Może kolega Gołębiewski? Drugie pytanie. Mamy grupę gołębi barwnych wyhodowanych w rejonie niemieckiej Turyngii.Dotyczczas, zapewne wzorując się na tłumaczeniu książki Peterfiego w oficjalnym nazewnictwie funkcjonowała nazwa "turyńskie". Nazwa niezbyt trafna, bo dająca skojarzenie z włoskim Turynem, zupełnie błędne. Oficjalne nazewnictwo wprowadza pochodzące od niemieckiego Turingen (czyt. tiringen) określenie "turyngeński". Zdaniem polonistów określenie w kontekście językowym i historycznym błędne. W języku polskim od dziesięcioleci funkcjonuje nazwa krainy geograficznej "Turyngia" i nazwa ta jest tak utrwalona, że w konsekwencji rasy gołębi wyhodowanych w tamtym rejonie powinny być nazywane turyngijskimi. Tworząc nazwę "turyngeński" zaśmieca się niepotrzebnie język polski sztucznie tworzonym germanizmem, zupełnie zbędnym, bo samo narzuca się polskie określenie , czyli turyngijski.Dlaczego więc w oficjalnym, związkowym nazewnictwie wprowadza niepotrzebne zamieszanie i narzuca błędne , niezgodne z polską gramatyką i polskim słowotwórstwem określenia osoba nie mająca do tego odpowiedniej wiedzy i przygotowania ?