Tragedia...
Tragedia...
Witam,
Od dobrego miesiąca trzymałem w gołębniku 6 gołąbków: Parkę Garłaczy, Parkę pocztowych i 2 samce pawików.
Uznałem że przyszedł czas już je wypuścić, więc dziś około godziny 12 otworzyłem wylot. Pierwsza wyszła samiczka pocztowego (bo samiec na jajkach siedział) popatrzała trochę i się zerwała. Zrobiła z trzy kółka nad mą posesją i poleciała tam gdzie ją poniosło. Potem parka garłaczy usiadła pod wylotem, poszfędały się po dachu i wyszły dwa pawiki. Pawiki nagle się zerwały (nic ich nie przestraszyło) zrobiły kilka kółek i poleciały daleko daleeeeeko. Chwile potem w ich ślady poleciał samiec garłacza. Na obecną chwile z 6 gołębi jakie miałem zostało mi się dwoje ( samiec pocztowego na jajkach i samiczka garłacza na dachu wysoko u sąsiada). Dwa pawiki wraz z garłaczem widziałem na dachu jakieś pół kilometra od mej posesji.
Co mogło spowodować takiego drapaka tych gołębi??? Jeść miały pod dostatkiem, nie łapałem ich prawie wcale i do tego jeszcze garłacze miały już u mnie jajka, lecz na nich nie za bardzo siedziały.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi
Garłaczek
Od dobrego miesiąca trzymałem w gołębniku 6 gołąbków: Parkę Garłaczy, Parkę pocztowych i 2 samce pawików.
Uznałem że przyszedł czas już je wypuścić, więc dziś około godziny 12 otworzyłem wylot. Pierwsza wyszła samiczka pocztowego (bo samiec na jajkach siedział) popatrzała trochę i się zerwała. Zrobiła z trzy kółka nad mą posesją i poleciała tam gdzie ją poniosło. Potem parka garłaczy usiadła pod wylotem, poszfędały się po dachu i wyszły dwa pawiki. Pawiki nagle się zerwały (nic ich nie przestraszyło) zrobiły kilka kółek i poleciały daleko daleeeeeko. Chwile potem w ich ślady poleciał samiec garłacza. Na obecną chwile z 6 gołębi jakie miałem zostało mi się dwoje ( samiec pocztowego na jajkach i samiczka garłacza na dachu wysoko u sąsiada). Dwa pawiki wraz z garłaczem widziałem na dachu jakieś pół kilometra od mej posesji.
Co mogło spowodować takiego drapaka tych gołębi??? Jeść miały pod dostatkiem, nie łapałem ich prawie wcale i do tego jeszcze garłacze miały już u mnie jajka, lecz na nich nie za bardzo siedziały.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi
Garłaczek
Gołębie=Przyjaciele
Re: Tragedia...
Witam.Gołębie te były już wcześniej przyzwyczajone do innego miejsca,gołębnika.Jak otworzyłeś to poleciały z myślą o starym miejscu.Oblatają i jak nie trafią w poprzednie miejsce to powinny jutro lub pojutrze wrócić. Tak przeważnie bywa przy oswajaniu obcych starszych gołębi.Pozdrawiam.
Re: Tragedia...
Jak uciekły to wcale nie znaczy ,że już nie wrócą.Ja jak puszczałem i mi uciekały to nieraz po 5 dniach wracały.A tak na przyszłość jak puszczasz pierwszy raz gołębie to staraj się to robić pod wieczór. pozdrawiam
Re: Tragedia...
samiczka pocztowego wróciła do gołębnika:)
a pawik i garłacze siedzą na dachu sąsiada ale nie weszły na noc do gołębnika, a tak już się bałem, że je straciłem...
No nic, dzięki za każdą odpowiedź i nie życzę wam takich doświadczeń jakie ja dziś miałem
Pozdrawiam
a pawik i garłacze siedzą na dachu sąsiada ale nie weszły na noc do gołębnika, a tak już się bałem, że je straciłem...
No nic, dzięki za każdą odpowiedź i nie życzę wam takich doświadczeń jakie ja dziś miałem
Pozdrawiam
Gołębie=Przyjaciele
- wscekly4405
- Posty: 995
- Rejestracja: sob paź 17, 2009 1:53 pm
- Kontakt:
Re: Tragedia...
cieszę się że ci kilka wróciło wierz mi większość z nas miała takie przygody nie poddawaj się jak kilka będziesz miał już w locie to z następnymi będziesz miał już łatwiej pozdrawiam
golebie-akrobatyczne
Re: Tragedia...
J tak i nie.Dragon001 pisze:Jak uciekły to wcale nie znaczy ,że już nie wrócą.Ja jak puszczałem i mi uciekały to nieraz po 5 dniach wracały.A tak na przyszłość jak puszczasz pierwszy raz gołębie to staraj się to robić pod wieczór. pozdrawiam
Tak - poniewaz pod wieczor ptaszek raczej sie nigdzie daleko nie wybiera.
Nie - bo jak mieszkasz w okolicy golebiarzy to zrywajac sie siada na pierwszych pobliskich golebnikach i nie dajesz mu szans powrotu. Nie jestem mocny w w innych tematach ale w tym to jestem champion. Stara szkola...
Re: Tragedia...
Przeglodzony poprzeniego dnia, rano dobrze napasiony i wypuszczony, jezeli ma cos w glowie a nie tylko w piorach to "bank" , albo sie nie rusza, albo polata polata i wraca.
Zdarzalo mi sie ze ze wracaly nawet po kilku dniach i to te byly pozniej zazwyczaj najbardziej solidne i silne.
Zdarzalo mi sie ze ze wracaly nawet po kilku dniach i to te byly pozniej zazwyczaj najbardziej solidne i silne.
Re: Tragedia...
Ja wypuszczam swieże gołębie w dzien a nie pod wieczór i najedzone jak zerwie sie to polata i bedzie szukał domu i nie usiądzie tam gdzie zarcie zobaczy bo nie bedzie glodny.Wieczorem jak zerwie sie to usiądzie wszedzie na dach domu (zje go w nocy drapieznik ) a na golebnik to go złapie łapacz
- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...




Dirko
- wscekly4405
- Posty: 995
- Rejestracja: sob paź 17, 2009 1:53 pm
- Kontakt:
Re: Tragedia...
im dłużej w zamknięciu tym trudniej przychować
ja przywożę i następnego dnia wypuszczam nie straciłem jeszcze żadnego ptaka pozdrawiam
ja przywożę i następnego dnia wypuszczam nie straciłem jeszcze żadnego ptaka pozdrawiam
golebie-akrobatyczne
Re: Tragedia...
Witam.Mnie tylko zdziwiło,że pocztowa wróciła.Jednak może tak się zdarzyc,ze odchowa młode i zabierze je z sobą jak tylko nauczą się latac.Mnie zabrała młode i samca.Samiec wrócił, jednak potem znikał na cały dzień i zawsze wracał bardzo zmęczony.Pewnie odwiedzał rodzinkę.Pawik i garłacz jak wrócą to pewnie już nigdzie się nie wybiorą.Pozdrawiam.
Re: Tragedia...
pocztowa musi być bardzo mądra z dobrej "krwi" pewnie Jansen 

Re: Tragedia...
Witam.Czy ja wiem czy taka mądra.Dostałem ją od kumpla ,który mieszkał ponad 100 km ode mnie .On nigdy nie lotował.Jak wróciła do niego z młodymi to próbował ją wygonic.Nic to nie dało.Została u niego.Nadmienię,że podobnie jak u Garłaczka zaraz po wypuszczeniu nawiała i tego samego dnia wróciła.Samiec do jej powrotu nie schodził z jajek.Pozdrawiam.
Re: Tragedia...
Nie mówiłem o Twojej pocztowej tylko o Garłaczka pocztówce.
Re: Tragedia...
Ten Pan co wiąze lota gołebia to niech sobie zawiąze
ale co innego
Powinien nawet o tym nie pisac.


Powinien nawet o tym nie pisac.

- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...
Kol. Stasiek! W Tomaszowie Lubelskim widziałem u starego hodowcy lotowane gołębie Zamojskie, które na stałe miały sklejone taśmą trzy najdłuższe lotki w obu skrzydłach.
Ma to zapobiegać ginięciu gołębi tej rasy w niezmierzonych przestrzeniach atmosfery ziemskiej.
PS Proszę mi wytłumaczyć jaka to krzywda dzieje się gołębiowi, któremu sklei się skoczem lotki na dzień czy dwa?



PS Proszę mi wytłumaczyć jaka to krzywda dzieje się gołębiowi, któremu sklei się skoczem lotki na dzień czy dwa?

Dirko
Re: Tragedia...
Moje zdanie jest takie ze jak ma zginąc to i tak zginie czy ma sklejone czy nie,a ten Pan w Tomaszowie to nie hodowca był tylko dręczyciel
- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...
Proszę bez demagogii.
Uważam, że gorszy los czeka gołębia, który się zerwie i odfrunie na poniewierkę niż tego, któremu czasowo zwiążę lota i oswoję z dachem gołębnika.
Zresztą skłonność gołębi do ucieczki zależy od ich rasy.




Dirko
Re: Tragedia...
Witam.Gdy byłem początkującym gołębiarzem w krótkich spodenkach też za namową kolegów wiązałem skrzydła ( kilka lotek) .Przestałem szybko.Dlaczego? Ptak mimo związanych lotek mógł latac i przeważnie to robił.Chciał nawiac to zrywał się i szedł. Poleciec na sąsiednie dachy jeszcze potrafił na powrót brakowało mu już sił(zmęczył go lot ze związanym skrzydłem).A nie było litości w gołębiarstwie.Jak sąsiad złapał nie oddał.Jeżeli nie wlazł pod kratę to zanocował na dachu.Czy tak czy tak było po ptaku.Ptak nie wiązany, posiedział trochę na dachu sąsiada polatał po okolicy i wracał tam skąd był wypuszczony.Można związac ptaka tak,ze dalej niż na ziemie nie poleci.I leciał właśnie na ziemię.A tam piesek a tam kotek.I po ptaku.Nie wspominam o pocztowych,które potrafią nawiewac na piechotę.Wejdzie w zielsko czy krzaki i masz problem(czyli gołębia) z głowy.Wypuszczamy nakarmione (niczym nie wiązane) ptaki.Gdy mają jajka puszczamy ptaki wtedy gdy na jajkach siedzi samica.To wie każdy gołębiarz jednak widzę,ze zdarzają się wyjątki.Pozdrawiam.
- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...
Z tego co wiem to zakupionych gołębi pocztowych nie wypuszcza się wcale albo dopiero po odchowaniu przez nie wielu młodych, bo i tak prawdziwy pocztowy wypuszczony nawet po kilku latach wróci do gołębnika w którym się wykluł.
Trzeba być ostatnią sierotą, żeby nie umieć skutecznie związać lotek w sposób uniemożliwiający gołębiowi ucieczkę.
Ale to jeszcze nic bo jak czytam, że gołębiarz nie obserwuje takich ptaków i pozwala, żeby je łapały w pokrzywach psy czy koty to wiem skąd biorą się wszystkowiedzący super hodowcy.


Trzeba być ostatnią sierotą, żeby nie umieć skutecznie związać lotek w sposób uniemożliwiający gołębiowi ucieczkę.

Ale to jeszcze nic bo jak czytam, że gołębiarz nie obserwuje takich ptaków i pozwala, żeby je łapały w pokrzywach psy czy koty to wiem skąd biorą się wszystkowiedzący super hodowcy.


Dirko
Re: Tragedia...
Nie wszyscy maja czas zeby usiasc na stoleczku i przesiedziedz dzien obserwujac golebie chodzace po ziemi i chmurki na niebie 

- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...
Mam taką zasadę, że gdy odchodzę od gołębnika, wszystkie gołębie powinny już znajdować się w gołębniku.
Można wykształcić nawyk powrotu do gołębnika na dźwięk ziarna potrząsanego w wiaderku, ew. pogwizdywania itp. Jak się zostawia gołębie samym sobie wtedy przeważnie coś ginie.




Dirko
Re: Tragedia...
Witam."Na razie zdobywam doświadczenie hodowlane,bo okazało się,że bardzo mało wiem o gołębiach ". To Twoje przywitanie z forum.I po raz pierwszy od kiedy tu jestem przyznaję Ci całkowitą rację Jareczku.Wiesz bardzo mało.Pozdrawiam.
- Jarek Siedlecki
- Posty: 512
- Rejestracja: wt sie 07, 2007 9:11 am
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Re: Tragedia...
Nadal wiem nie wiele więcej jednakże w odróżnieniu od Ciebie staram się nie być zarozumiałym besserwisserem.
Drogi Papkinie forum portalu Gołębnik, jak powiedział pewien mądry człowiek: " ten, kto nie jest skromny, jest śmieszny".


Drogi Papkinie forum portalu Gołębnik, jak powiedział pewien mądry człowiek: " ten, kto nie jest skromny, jest śmieszny".


Dirko
Re: Tragedia...
Witam.Pocztowych się nie puszcza?To poczytaj co wypuścił Garłaczek to obejrzyj się na dachy gdzie lata tysiące "przymieszkanych" pocztowych.Wolny oblot(jak sama nazwa wskazuje) to nie trzymanie ptaków na działce i puszczanie ich raz dziennie na godzinkę.W 90 % stad ptaków trzymanych w wolnym oblocie ptaki są cały czas wolne .Zamykane są tylko na noc.Nikt nie ma czasu by przez 3-4 dni od rana do wieczora siedziec i pilnowac związanego gołębia.Więc według Ciebie puszczam związanego gołębia i gdy muszę iśc do pracy to zamykam wszystkie gołębie tylko dlatego,że ten jeden jest związany?Takie rady to dowód na to,że nie masz pojęcia o czym mówisz.Mam lepszą radę gdy nie chcesz aby ptak przefrunął nawet metra to wyrwij mu wszystkie lotki i przywiąż go za nóżkę sznurkiem do kraty.Ty w tym czasie możesz zając się wyszukiwaniem mądrych sentencji w starych kalendarzach i rozmyślaniem jak tu dokopac Opalowi.Nie wiem wszystkiego(jak sugerujesz) i tak nie myślę.Wiem jednak jedno, moja wiedza o gołębiach jest nieporównywalna do Twojej wiedzy.Nie ta liga.Niewiele wiesz to nie zabieraj głosu.Co najwyżej pytaj.Albo pisz o produkcji serwatki .Nie o ptakach.Nawet Papkina zerżnąłeś ode mnie bo sam nic nie potrafisz wymyślec.Błagam,poprawiaj spacje ,interpunkcję, zwracaj uwagę na literówki ale nie pisz nic o hodowli gołębi bo się tylko ośmieszasz a mnie jest potem przykro i mam gazy(które wypuszczam bez związanych lotek)
. Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony pn cze 07, 2010 1:23 pm przez opal, łącznie zmieniany 1 raz.